28 replies on “Nauka orientacji bez słuchu, czyli udoskonalanie percepcji.”
Bez laski szłaś czy z?
No oczywiście że z białą bronią, bez niej się na ulicę nie ruszam, ale po domu chodziłam bez.
a potestuję sobie,
Polecam. Na pierwszy raz lepiej sobie wolniutko iść. Podziel się wrażeniami.
oólnie raczej zatyczki czy słuchawki z muzyką mogą być? obstawiam, że nie?
Czyli co? To jest to co ja nazywam zmysłem przeszkód czy jeszcze coś innego?
Słuchawkiz muzyką raczej nie. . Muzyka może przeszkadzać. ale takie z redukcją hałasu mogą być.
Tak. to chodzi o ten słynny zmysł przeszkód.
Jakiej percepcji?
Pewnie słuchowej, ale nie widzę rzadnego sensu w tym ćwiczeniu
Nie, dotykowej, coś na zasadzie zmysłu przeszkód.
Nie ma żadnego zmysłu przeszkód, to jest słuch. Gdyby był jakiś dodatkowy zmysł możnaby chodzić słuchając muzyki.
No to dlaczego niektórzy niewidomi mogą omijać samochody, lub inne przedmioty na swojej drodze? Przecież nie wszystko da się wysłyszeć. A no właśnie ten zmysł przeszkód im w tym pomaga. Jedni mają to lepiej rozwinięte inni gorzej, ale istnieje coś takiego, choć do normalnych zmysłów się to nie wlicza, to po prostu wypracowana umiejętność. Jeśli chodzi o słuchanie muzyki to jest to nie możliwe, ponieważ sam zmysł przeszkód nie wystarczy, słuch też jest niezbędny, choćby po to, żeby usłyszeć jadące samochody, czy dźwięki otoczenia. Sposób, który podałam ma ten zmysł wyćwiczyć, nie pozbawić słuchu, dlatego poleciłam, by używać go tylko na znanych trasach, gdzie nie trzeba przechodzić przez ulicę i gdzie nie ma jakichś większych przeszkód.
Sławku, jeśli nie ma zmysłu przeszkód, a jest to jedynie bazowanie na słuchu to zadam Ci 2 kluczowe moim zdaniem pytania.
Po pierwsze dlaczego osoby z poczuciem światła go nie mają, a te bez tak jak ja jak najbardziej tak.
I po drógie jaki ma to związek ze słuchem w kontekście omijania zaparkowanych samochodów, domów i innych niedźwiękowych przeszkód?
No dokładnie.
Damianie, ja Ci chętnie odpowiem, przynajmniej na drugie pytanie. Mianowicie, samochód czy nawet cienki słup dźwięk po prostu odbija w inny sposób. Mam nadzieję, że pomogłam.
Jest zmysł przeszkód i percepcja słuchowa, tylko, że Agata nie sprecyzowała percepcji, o której mówiła, a jej ćwiczenie nie ma sensu, przynajmniej moim zdaniem. To znaczy, ni ma zastosowania w niczym.
Dla jednych ma, dla drugich nie. Osoba, która mi to pokazała sama tak ćwiczyła, a przypominam, że była widząca i dość późno straciła wzrok. Skoro jej to pomogło wyrobić sobie percepcje choćby wyczuwania przeszkód, to chyba innym też może pomóc. Ja po prostu podzieliłam się czymś moim zdaniem ciekawym, przecież nie zmuszam nikogo, żeby z tego korzystał, skoro jest to dla niego bez sensowne.
A pewnie pewnie, to prawda, tylko wyraziłam swoje zdanie, każdy korzysta z tego, co mu ułatwia życie. 🙂
Zgadzam się ze wpisem Zuzlerowatym, dźwięk się po prostu odbija inaczej. ale z ciekawości kiedyś faktycznie sobie zrobię taki test, nawet poto tylko żeby zobaczyć jak bez słuchu będzie mi się chodzić, tylko sięzebrać kiedyśmuszę 😀
Powiem tak, na początku jest ciężko, ale za kolejnymi razami jest już łatwiej.
A to ciekawa perspektywa… Nigdy tak tego nie odbierałem jak tu to Zuzler przedstawiła. Kiedyś nawet pytałem tyflo, ale w sumie nic twórczego nie uzyskałem w odpowiedzi.
Nie ma żadnego zmysłu przeszkód, to jest tylko słuch. Możecie wyjść z słuchawkami na głowie i włączoną muzyką a wtedy nie wyczujecie zaparkowanego samochodu, słupów, drzew, itd. Jeśli ktoś ma poczucie światła, najwyraźniej jego mózg uznaje, że jemu aż tak precyzyjny słuch oparty na dźwiękach odbitych nie jest potrzebny bo przecież trochę widzi. Kolega stracił wzrok w wieku 13 lat, po przyjściu do Lasek obijał się o wszystko, nie potrafił grać w piłkę, itd. Po kilku miesiącach chodził jak cała reszta ślepowronków korzystając z dźwięków odbitych. To było fascynujące obserwować ten proces.
Znam osoby, które poczucia światła nie mają, a jednak wyczuwają obiekty. Ja sama czasem potrafię je wyczuć i nie wydaje mi się, żebym je słyszała. Często czuje na przykład, jeśli ktoś stoi prze de mną.
To o czym piszesz to dźwięki odbite czyli słuch. Jeśli trzymasz dłoń na wysokości twarzy w odległości 10 do 20 cm, natychmiast obraz akustyczny się zmieni, ponieważ oddychasz, mówisz, dochodzą dźwięki z otoczenia, odbijają się od twojej dłoni i wracają do uszu. Teraz przesuń dłoń i trzymaj na wysokości ucha w odległości kilkunastu centymetrów, będziesz miała ten sam efekt. A teraz zrób to samo tylko, że załóż słuchawki dokanałowe albo zamknięte. Twoja świadomość sytuacyjna kompletnie się zmieni i niczego nie wyczujesz. Jeszcze jeden eksperyment. Rozciągnij nitkę i oba jej końce przytwierdź taśmą klejącą do futryn np. w drzwiach do pokoju. Nitka niech będzie na wysokości twarzy. Gdy zbliżysz się do nitki na odległość 20cm niczego nie wyczujesz. Nie wyczujesz bo tak małego przedmiotu nie usłyszysz. Przypomniał mi się film imagine jak niewidomek został nauczycielem orientacji przestrzennej w szkole dla niewidomych. Głupek próbował pokazać niewidomym, że istnieje jakiś tajemniczy zmysł echolokacji i można nawet chodzić bez laski. Dzieciaki okazały sie być inteligentniejsze od niego i kiedyś rozciągnęły na wysokości nóg w korytarzu sznurek bo wiedziały, że on będzie tam przechodził. Co się stało? Zadna echolokacja mu nie pomogła. Facet poleciał na pysk. To mu nie wystarczyło i dalej udowadniał swoje nadprzyrodzone mozliwości aż się tak pokiereszował, że skończył w szpitalu.
Te dźwięki odbite czyli echolokacja działa u nas tylko w pewnym zakresie. Małych przedmiotów nie usłyszysz, czasami można nie usłyszeć ogrodzenia jeśli nie jest odpowiednio gęste i na nie wpaść. Niestety uskoków terenu też nie usłyszymy tak łatwo i mozemy spaść z peronu albo schodów.
Nigdy nie twierdziłam, że można sobie chodzić bez laski. Sama tego nie robię i do eksperymentu prze ze mnie zrobionego i opisanego laski użyłam. Eksperymenty powyrzej opisane brzmią ciekawie, na pewno je wypróbuje.
Kiedyś, jeszcze w szkole, kiedy chodziliśmy po ośrodku bez laski, biegałam ze słuchawkami na uszach. Nie mogłam się oderwać od czytanej z kaset książki. Biegałam to może zbyt duże określenie, ale chodziłam na pewno nie wolniej, niż w sytuacji bez słuchawek. Poleganie tylko na zmyśle dotyku jest bardzo ciekawym doświadczeniem. Nie mam jednak pomysłu na to, jakby to się mogło przydać w codzienności.
28 replies on “Nauka orientacji bez słuchu, czyli udoskonalanie percepcji.”
Bez laski szłaś czy z?
No oczywiście że z białą bronią, bez niej się na ulicę nie ruszam, ale po domu chodziłam bez.
a potestuję sobie,
Polecam. Na pierwszy raz lepiej sobie wolniutko iść. Podziel się wrażeniami.
oólnie raczej zatyczki czy słuchawki z muzyką mogą być? obstawiam, że nie?
Czyli co? To jest to co ja nazywam zmysłem przeszkód czy jeszcze coś innego?
Słuchawkiz muzyką raczej nie. . Muzyka może przeszkadzać. ale takie z redukcją hałasu mogą być.
Tak. to chodzi o ten słynny zmysł przeszkód.
Jakiej percepcji?
Pewnie słuchowej, ale nie widzę rzadnego sensu w tym ćwiczeniu
Nie, dotykowej, coś na zasadzie zmysłu przeszkód.
Nie ma żadnego zmysłu przeszkód, to jest słuch. Gdyby był jakiś dodatkowy zmysł możnaby chodzić słuchając muzyki.
No to dlaczego niektórzy niewidomi mogą omijać samochody, lub inne przedmioty na swojej drodze? Przecież nie wszystko da się wysłyszeć. A no właśnie ten zmysł przeszkód im w tym pomaga. Jedni mają to lepiej rozwinięte inni gorzej, ale istnieje coś takiego, choć do normalnych zmysłów się to nie wlicza, to po prostu wypracowana umiejętność. Jeśli chodzi o słuchanie muzyki to jest to nie możliwe, ponieważ sam zmysł przeszkód nie wystarczy, słuch też jest niezbędny, choćby po to, żeby usłyszeć jadące samochody, czy dźwięki otoczenia. Sposób, który podałam ma ten zmysł wyćwiczyć, nie pozbawić słuchu, dlatego poleciłam, by używać go tylko na znanych trasach, gdzie nie trzeba przechodzić przez ulicę i gdzie nie ma jakichś większych przeszkód.
Sławku, jeśli nie ma zmysłu przeszkód, a jest to jedynie bazowanie na słuchu to zadam Ci 2 kluczowe moim zdaniem pytania.
Po pierwsze dlaczego osoby z poczuciem światła go nie mają, a te bez tak jak ja jak najbardziej tak.
I po drógie jaki ma to związek ze słuchem w kontekście omijania zaparkowanych samochodów, domów i innych niedźwiękowych przeszkód?
No dokładnie.
Damianie, ja Ci chętnie odpowiem, przynajmniej na drugie pytanie. Mianowicie, samochód czy nawet cienki słup dźwięk po prostu odbija w inny sposób. Mam nadzieję, że pomogłam.
Jest zmysł przeszkód i percepcja słuchowa, tylko, że Agata nie sprecyzowała percepcji, o której mówiła, a jej ćwiczenie nie ma sensu, przynajmniej moim zdaniem. To znaczy, ni ma zastosowania w niczym.
Dla jednych ma, dla drugich nie. Osoba, która mi to pokazała sama tak ćwiczyła, a przypominam, że była widząca i dość późno straciła wzrok. Skoro jej to pomogło wyrobić sobie percepcje choćby wyczuwania przeszkód, to chyba innym też może pomóc. Ja po prostu podzieliłam się czymś moim zdaniem ciekawym, przecież nie zmuszam nikogo, żeby z tego korzystał, skoro jest to dla niego bez sensowne.
A pewnie pewnie, to prawda, tylko wyraziłam swoje zdanie, każdy korzysta z tego, co mu ułatwia życie. 🙂
Zgadzam się ze wpisem Zuzlerowatym, dźwięk się po prostu odbija inaczej. ale z ciekawości kiedyś faktycznie sobie zrobię taki test, nawet poto tylko żeby zobaczyć jak bez słuchu będzie mi się chodzić, tylko sięzebrać kiedyśmuszę 😀
Powiem tak, na początku jest ciężko, ale za kolejnymi razami jest już łatwiej.
A to ciekawa perspektywa… Nigdy tak tego nie odbierałem jak tu to Zuzler przedstawiła. Kiedyś nawet pytałem tyflo, ale w sumie nic twórczego nie uzyskałem w odpowiedzi.
Nie ma żadnego zmysłu przeszkód, to jest tylko słuch. Możecie wyjść z słuchawkami na głowie i włączoną muzyką a wtedy nie wyczujecie zaparkowanego samochodu, słupów, drzew, itd. Jeśli ktoś ma poczucie światła, najwyraźniej jego mózg uznaje, że jemu aż tak precyzyjny słuch oparty na dźwiękach odbitych nie jest potrzebny bo przecież trochę widzi. Kolega stracił wzrok w wieku 13 lat, po przyjściu do Lasek obijał się o wszystko, nie potrafił grać w piłkę, itd. Po kilku miesiącach chodził jak cała reszta ślepowronków korzystając z dźwięków odbitych. To było fascynujące obserwować ten proces.
Znam osoby, które poczucia światła nie mają, a jednak wyczuwają obiekty. Ja sama czasem potrafię je wyczuć i nie wydaje mi się, żebym je słyszała. Często czuje na przykład, jeśli ktoś stoi prze de mną.
To o czym piszesz to dźwięki odbite czyli słuch. Jeśli trzymasz dłoń na wysokości twarzy w odległości 10 do 20 cm, natychmiast obraz akustyczny się zmieni, ponieważ oddychasz, mówisz, dochodzą dźwięki z otoczenia, odbijają się od twojej dłoni i wracają do uszu. Teraz przesuń dłoń i trzymaj na wysokości ucha w odległości kilkunastu centymetrów, będziesz miała ten sam efekt. A teraz zrób to samo tylko, że załóż słuchawki dokanałowe albo zamknięte. Twoja świadomość sytuacyjna kompletnie się zmieni i niczego nie wyczujesz. Jeszcze jeden eksperyment. Rozciągnij nitkę i oba jej końce przytwierdź taśmą klejącą do futryn np. w drzwiach do pokoju. Nitka niech będzie na wysokości twarzy. Gdy zbliżysz się do nitki na odległość 20cm niczego nie wyczujesz. Nie wyczujesz bo tak małego przedmiotu nie usłyszysz. Przypomniał mi się film imagine jak niewidomek został nauczycielem orientacji przestrzennej w szkole dla niewidomych. Głupek próbował pokazać niewidomym, że istnieje jakiś tajemniczy zmysł echolokacji i można nawet chodzić bez laski. Dzieciaki okazały sie być inteligentniejsze od niego i kiedyś rozciągnęły na wysokości nóg w korytarzu sznurek bo wiedziały, że on będzie tam przechodził. Co się stało? Zadna echolokacja mu nie pomogła. Facet poleciał na pysk. To mu nie wystarczyło i dalej udowadniał swoje nadprzyrodzone mozliwości aż się tak pokiereszował, że skończył w szpitalu.
Te dźwięki odbite czyli echolokacja działa u nas tylko w pewnym zakresie. Małych przedmiotów nie usłyszysz, czasami można nie usłyszeć ogrodzenia jeśli nie jest odpowiednio gęste i na nie wpaść. Niestety uskoków terenu też nie usłyszymy tak łatwo i mozemy spaść z peronu albo schodów.
Nigdy nie twierdziłam, że można sobie chodzić bez laski. Sama tego nie robię i do eksperymentu prze ze mnie zrobionego i opisanego laski użyłam. Eksperymenty powyrzej opisane brzmią ciekawie, na pewno je wypróbuje.
Kiedyś, jeszcze w szkole, kiedy chodziliśmy po ośrodku bez laski, biegałam ze słuchawkami na uszach. Nie mogłam się oderwać od czytanej z kaset książki. Biegałam to może zbyt duże określenie, ale chodziłam na pewno nie wolniej, niż w sytuacji bez słuchawek. Poleganie tylko na zmyśle dotyku jest bardzo ciekawym doświadczeniem. Nie mam jednak pomysłu na to, jakby to się mogło przydać w codzienności.